
Rosa identyfikuje japońską filozofią projektową. W kolekcji na lato 2025 znów stawia na szlachetne materiały, świetne rzemiosło i grę światłem, konstrukcję podnosi do rangi ornamentu.
– Japońskie podejście do projektowania jest mi bardzo bliskie. Lubię surowość, brak dosłowności, formy nieprzegadane, a jednak romantyczne – opowiada Agnieszka Rosa. Te wszystkie cechy mają jej nowe projekty. W poszukiwaniu inspiracji do letniej kolekcji na 2025 rok założycielka biżuteryjnej marki Rosa zatopiła się w książkach o japońskiej architekturze i stojących za nią motywach z dalekowschodniej filozofii. – Gdy odezwał się do mnie fotograf Stanisław Boniecki z propozycją, aby naszą biżuterię sfotografować w Japonii, uznałam, że to znak. W mojej głowie luźne pomysły nabrały realnych kształtów. Japonia spięła je klamrą. Zdjęcia Stanisława oddały klimat, jaki chciałam uzyskać: subtelnego przeplatania się surowego minimalizmu i delikatności.
Marka Rosa w biżuterii z nowej kolekcji równoważy geometryczne formy organicznymi, dekoracyjnymi motywami
Do niektórych modeli Rosa chciała wprowadzić charakterystyczny dla Japonii rytm widoczny choćby w układach mat tatami czy ram shōji. Widać to wyraźnie w obrączce z równo rozłożonymi na szczytach fal diamencikami czy nowej wersji bestsellerowych kolczyków Olena w dwóch rozmiarach, które zyskały nową, karbowaną strukturę nawiązującą do muszli. Powtarzalne elementy – złote półksiężyce w trzech różnych rozmiarach – tworzą regularną, kładącą się na dekolcie kolię. Jej zmniejszające się ogniwa tworzą piękną perspektywę. – To, co minimalistyczne, geometryczne i regularne, w każdej kolekcji mieszam z formami bardziej organicznymi, dekoracyjnymi i spontanicznymi – tłumaczy projektantka. Japończycy takie stopniowanie dyscypliny nazywają shin-gyō-sō, ona szukaniem balansu. – Projektuję tak, żeby elementy z różnych moich kolekcji można było ze sobą łączyć, wcale nie na zasadzie podobieństw czy zestawów. Każdy sezon to miniatura takiego miksu. Odrobina bałaganu świetnie równoważy się z geometrią – dodaje.
Do mniej ustrukturyzowanych modeli należą elementy ze złotej wstęgi – oplatająca nadgarstek bransoleta, która na oko wydaje się na tyle elastyczna, że można zmienić jej formę, oraz kwiatowe kolczyki z przewalcowanego drucika. – Wyglądają, jakby ktoś wziął złotą wstążkę i niedbale zawinął ją w uproszczony kwiatek. To, co wydaje się bardzo proste, w istocie jest niezwykle wymagające od naszych złotników. Uzyskanie tego efektu wymaga niezwykłej precyzji. Raz zagięty element, wyżarzony, uderzony, uformowany, utwardza się na tyle, że nie da się go zagiąć w innym miejscu. Pole błędu jest bardzo wąskie, każda najmniejsza pomyłka oznacza zaczęcie pracy od początku – tłumaczy Agnieszka Rosa. Mimo sprawności rzemieślników, kolczyki nie są identyczne, czasem trudno znaleźć dobrze dobraną parę. Na tym modelu można łatwo zbadać i zrozumieć różnicę między ręczną a maszynową produkcją i zrozumieć przewagę tej pierwszej, tak pod względem estetyki, jak i jakości.
Biżuteria marki Rosa na lato 2025 zachwyca wyrafinowaniem. Kamienie zdają się lewitować, a medaliki tańczyć, odbijając światło, niemal hipnotyzując
Światło niezmiennie pozostaje obsesją Rosy. Załamuje je, rozprasza, odbija na wiele różnych sposobów.
Alternatywą dla złotych kolczyków są modele podobne w formie, tyle że z płatkami z drobnych koralików i złotym dnem kwiatowym na wygodnym sztyfcie. Można je nosić pojedynczo albo parami w jednym uchu. Niech za inspiracją posłużą japońskie ikebany stawiane w tokonomach, czasem asymetryczne, a czasem jednoelementowe. Kwiatów w kolekcji jest więcej. Szczególną uwagę zwracają formy pierścionka i sygnetu, których główną ozdobą staje się przeskalowana oprawa diamentu przypominająca stokrotkę. – Stworzyliśmy wiele prototypów, bo zależało mi na tym, żeby uniknąć dodatkowych elementów oprawy, żeby element konstrukcyjny stał się dekoracją samą w sobie, a kamień zdawał się lewitować – tłumaczy. Ta precyzyjnie obliczona architektura kontrastuje z ażurowymi kwiatami z naszyjnika i bransoletki. Stworzone z dwóch trzypłatkowych elementów z przewalcowanego złotego drucika nałożonych na siebie, zyskują lekką przestrzeń. – Wyrafinowania dodaje im szlachetność materiału i ręczne wykonanie – podkreśla Rosa. To, co może wydawać się pozornie infantylne, wykonane ze znajomością rzemiosła staje się zupełnie wyjątkowe, choć wciąż niezobowiązujące i lekkie.
Nawet formy, który wydają się bardzo proste, są efektem długiej i wytężonej pracy. Kolczyki w kształcie kropli Rosa cyzelowała niemal dwa lata. – Marzyła mi się pastylka z nieregularną strukturą. Taka, która będzie wyglądać tak samo z przodu i z tyłu, anatomicznie wtapiać się w ucho – tłumaczy. Znacznie obniżyła sztyft, żeby zasłonić miejsce przekłucia. Dopracowała do perfekcji mechanizm zapięcia, który nie tylko satysfakcjonująco „klika”, ale też mocno się trzyma. – Mam klientki, które lubią prostą biżuterię na co dzień, ale zwracają uwagę na jej najdrobniejsze detale, bardzo trudne do wypracowania – przyznaje projektantka. W ich gusta trafi też z pewnością pierścionek przypominający związane węzłem płaskim linki żeglarskie czy medaliki z nieregularną okrągłą blaszką poruszającą się w złotym pierścieniu. W ruchu tańczy i odbija światło, prawie hipnotyzując. Charakterystyczny blik dają też uproszczone gwiazdki migające na cienkich łańcuszkach. Światło niezmiennie pozostaje obsesją Rosy. Załamuje je, rozprasza, odbija na wiele różnych sposobów. To buduje nastrój i przestrzeń jej małej złotej architektury, podkreślając ślady rzemieślniczego gestu. W końcu to jej największy i najbardziej wartościowy wyróżnik na rynku. Firma Rosy jest przede wszystkim manufakturą, w której projekt, materiał i wykonanie zgodnie współistnieją i po równo składają się na finalne piękno wyrobów.

















Zaloguj się, aby zostawić komentarz.