Spółka z ograniczoną namiętnością? Co się dzieje w związkach Polek i Polaków?

Żyjemy z wizją romantycznego związku, ale coraz rzadziej „żyjemy długo i szczęśliwie”. We współczesnych relacjach mamy coraz mniej czasu i ochoty na bliskość, na rozmowę. Zamiast ognistych kłótni, często prowadzących do sypialni, po prostu żyjemy obok siebie, koncentrując się na codziennych obowiązkach i biorąc cichy rozwód. Czy Polki i Polacy zaczynają przypominać wspólników, którzy razem spłacają kredyt, wychowują dzieci, zarządzają domem i zapominają o tym, że mieli być także kochankami?
Z raportu „Anatomia relacji” o współczesnych związkach Polek i Polaków wynika, że wiele par w Polsce deklaruje zadowolenie z komunikacji i podkreśla, że jest ona istotna dla poczucia satysfakcji ze związku. Aż 80% respondentów twierdzi, że potrafi rozmawiać z partnerem o wszystkim. Brzmi jak sukces? Nie do końca. Jak podczas rozmowy wokół raportu zauważyli Marta Niedźwiecka, psycholożka i sex coach, oraz dr Robert Kowalczyk, psycholog i seksuolog, praktyka często wygląda inaczej. Rozmowy są rzadkie, powierzchowne, pełne nieporozumień i „cichych dni” – to przemocowa strategia. Partnerzy wypowiadają swoje opinie niczym prezentacje na spotkaniu zarządu, oczekując raczej feedbacku niż prawdziwego dialogu. Komunikacja to fundament związku, ale nie tędy droga. Według Roberta Kowalczyka lepsza jest kłótnia, która dowodzi, że między nami nadal są emocje, niż milczenie i życie obok siebie, które mogą świadczyć o obojętności będącej śmiercią miłości. Kryzysy mogą być przecież rozwijające – wszystko zależy od tego, jak je przepracujemy. A to dopiero początek trudności we współczesnych relacjach intymnych Polek i Polaków.
Co się stało z bliskością w naszych relacjach?
Wśród głównych powodów zaniku intymności rządzą: przebodźcowanie, przemęczenie, stres i idący za nimi spadek libido. Seks spychany jest na koniec długiej listy obowiązków. Staje się „zadaniem” albo kolejnym „targetem” do osiągnięcia. Po latach wspólnego życia dla wielu par staje się wręcz niewygodnym tematem. Jak ujawnia raport, 15% osób będących w długoletnich związkach przyznaje, że nie współżyje już wcale, a prawie co dziesiąta osoba mówi, że bliskość fizyczna powoli przestaje istnieć w ich relacji. Kiedy nie układa nam się w życiu intymnym, wieje nudą, pojawiają się różnego rodzaju trudności, nie wiemy, co lubimy, czego pragniemy, nie mamy siły i ochoty walczyć o tę sferę życia, która jednak jest istotnym elementem relacji. Jednocześnie trudno tego od siebie wymagać, kiedy regularnie dopadają nas zmęczenie, wypalenie czy kryzysy psychiczne i trudno nam o tym w ogóle z osobą partnerską porozmawiać.
Intymność kontra zarządzanie „spółką rodzinną”
Eksperci zwracają uwagę na zjawisko „funkcjonalizacji” związku. Partnerzy zaczynają działać jak team zarządzający wspólnym projektem. To zresztą świetnie sprawdza się przy opiece nad dziećmi, dzieleniu obowiązków i ogarnianiu życia codziennego. Ale w miłości chodzi o coś więcej. Bliskość, namiętność, zmysłowość nie pojawiają się znikąd. Potrzebują przestrzeni, rytuałów, uwagi. A tej coraz częściej brakuje. Do tego dochodzą kulturowe tabu. Z raportu wynika, że Polacy wciąż unikają rozmów o poprzednich związkach, fantazjach, polityce czy problemach finansowych. Tymczasem to te właśnie „trudne” tematy, jeśli potraktować je z czułością i otwartością, mogą budować intymność. Bez nich zostaje tylko logistyka.
Miłość jako projekt doskonałości
Nie pomaga też presja bycia idealną parą. Media społecznościowe kreują obraz związku jako instagramowego mikrokosmosu: piękne zdjęcia z wakacji, randki, wspólne śniadania. W rzeczywistości wiele par nie radzi sobie z konfliktem, nudą, emocjonalnym dystansem. I zamiast szukać rozwiązań, udają, że wszystko gra. Bo przecież „inni mają gorzej”, bo „dziecko”, bo „dom piękny”, bo „kredyt razem spłacamy”.
Źle się czuję, ale to przemilczę
Raport pokazuje, że tematy tabu w związkach dotyczą nie tylko seksualności: nie rozmawiamy o zdrowiu psychicznym, nie dzielimy się lękami, nie mówimy o samotności. Kobiety i mężczyźni mierzą się z depresją maskowaną, lękami, kryzysami tożsamości, ale w relacji nie znajdują przestrzeni, by o tym mówić. Często boją się, że zostanie to użyte przeciwko nim, np. jako argument w konflikcie („Ty jesteś ten słabszy, idź do psychiatry”).
W kierunku nowej bliskości
To nie znaczy, że nie ma nadziei. Przeciwnie. To właśnie moment przełomu – zyskiwania świadomości, że związek to nie tylko funkcjonowanie „jak firma”, lecz także praca nad emocjami, komunikacją, zmysłowością. Eksperci wskazują, że coraz więcej osób decyduje się na terapię par, by odbudować intymność i nauczyć się mówić językiem emocji, a nie tylko zarządzania, by budować komunikację i pogłębiać emocjonalną więź.
Czy relacje z AI rozwiążą nasze związkowe problemy?
Brzmi jak futurystyczna dystopia? A jednak – prawie 1/5 badanych uważa, że komunikacja wyłącznie przez internet może być podstawą prawdziwego związku, a 19% twierdzi, że AI jest lepszym słuchaczem niż ich partner. Kusząca wizja: bezpieczna, niekonfrontacyjna, dopasowana do naszych potrzeb. Tylko czy to jeszcze relacja? Czy raczej lustro, które zawsze potakuje?
Miłość to obecność
Jeśli związek przypomina firmę, być może warto zaryzykować zmianę struktury. Może zamiast zarządu i księgowości przydałaby się przestrzeń na chaos, niepewność, szczerość – i bliskość. Miłość to nie projekt. Nie potrzebuje strategii ani prezentacji w PowerPoincie. Potrzebuje obecności i uważności. Tej namacalnej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.