Znaleziono 0 artykułów
26.05.2025

Trudna relacja matki i córki. Jak zbudować zdrową więź?

26.05.2025
(Fot. FaceToFace/REPORTER)

Dojrzałe kobiety często czują się jak wiecznie krytykowane nastolatki i przed wizytą matki nerwowo sprzątają mieszkanie, sprawdzając jednocześnie stan fryzury i stroju. Matki z kolei mają poczucie niedocenienia i odstawienia na boczny tor. Kiedy nasze konflikty to coś naturalnego, a kiedy potrzebna jest intensywna praca nad relacją?

Pytani o preferowaną płeć dziecka, ojcowie częściej wskazują na chłopca, a matki na dziewczynkę. A jednak, całkiem przewrotnie, w relacjach zauważyć można swoiste faworyzowanie synów przez mamy, a córek przez tatów. – Dla córki pierwszym ważnym mężczyzną w życiu jest ojciec, a dla syna pierwszą kobietą – matka. Według badań mózgi ojców inaczej reagują na widok szczęśliwej córki niż syna. Ojcowie więcej mówią do córek, częściej im śpiewają oraz są mniej skłonni do kłótni z nimi niż z synami – tłumaczy psychoterapeutka Weronika Pająk-Kruszewska.

Z kolei matki, nawet podświadomie, mogą przenosić swoje własne doświadczenia na córki, widzieć w nich siebie sprzed lat, nadmiernie się z nimi identyfikować lub wręcz zlewać. Pozornie niewinny i żartobliwy trend Mini Me (noszenie podobnych ubrań przez mamę i córkę) może, choć nie musi, być początkiem budowania niezdrowych relacji. – Kiedy matka próbuje spełniać marzenia, których sama nie mogła zrealizować, i wykorzystuje do tego własne dziecko, to powód do co najmniej niepokoju. Wtedy nie widzi swojej córki takiej, jaką jest, tylko jakąś wyimaginowaną wersję siebie. Jeśli w porę zdamy sobie z tego sprawę, możemy postarać się to zmienić – mówi psychoterapeutka.

Przyjaciółki i rywalki

– Na przestrzeni lat zmienia się dynamika więzi matka – córka. Pierwsza jest dla drugiej wzorem do naśladowania pod względem kobiecości, kształtowania obrazu siebie czy budowania związków. Bardzo wiele zależy od fundamentów. Matka buduje relację z dzieckiem od samego początku, od poczęcia, narodzin. To cały proces składający się z lepszych i gorszych momentów. Córki stopniowo kształtują swoją tożsamość poprzez bezpieczną separację od matki. Może to być postrzegane jako rywalizacja, natomiast jest to naturalny, aczkolwiek burzliwy proces poznania samej siebie – mówi Weronika Pająk-Kruszewska. Ekspertka wskazuje jednocześnie, że to okres pokwitania staje się testem dla więzi nastolatek z matkami. Kiedy wchodząca w dorosłość dziewczynka doświadcza wielu zmian, nie tylko w swoim ciele, lecz także w psychice, zadaniem matki jest podążanie za przeżyciami córki i zapewnianie jej poczucia bezpieczeństwa. – To czas, w którym może dochodzić do wielu konfliktów czy nieporozumień „w walce” o niezależność – tłumaczy psychoterapeutka. – Towarzyszą temu silne emocje z obu stron. Pytanie, na ile matka w relacji z nastolatką jest w stanie spojrzeć na wszystko z pozycji osoby dorosłej. Ten etap rozwoju naszego dziecka mocno wystawia nas na próbę, chyba najintensywniej ze wszystkich etapów rozwoju. Co matka zyska, a co straci w relacji z nastolatką, zależy w głównej mierze od matki. Jeśli kłótni jest bardzo dużo, a przy tym nie ma żadnej chęci dojścia do porozumienia czy współpracy, wtedy mamy do czynienia z niezdrową rywalizacją. Matka staje się konkurentką. Taka sytuacja jest bardzo niedobra.

Nastolatki poszukują własnej tożsamości, często w kontrze do swojej matki. Pozwolenie córce na poszukiwania, rozsądne stawianie granic jest kluczowe dla stworzenia dobrej więzi na dalsze lata. – Trzeba pamiętać, że relacje z dzieckiem testowane są przez całe życie. Na pewno egzaminami dla relacji są wszelkie przejścia w rozwoju, kiedy córka staje się coraz bardziej niezależna od matki. Tu kluczową rolę odgrywają elastyczność i otwartość na zmiany u obu kobiet – mówi Weronika Pająk-Kruszewska.

W czapeczce czy bez?

Kolejnym kamieniem milowym w relacji dorosłych już kobiet jest pojawienie się wnuka. Początkująca matka nie przestaje być córką, zaś świeżo upieczona babcia często nie potrafi wyjść z roli rodzicielki, która instruuje córkę, jak postępować. – Dochodzą tutaj nowe role społeczne, które muszą się dotrzeć. W grę wchodzą wszelkie różnice pokoleniowe, a znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumienia bywa trudne – mówi psychoterapeutka. Anegdotyczne spory o to, czy maluch powinien nosić czapeczkę i skarpetki, potrafią niepotrzebnie urastać do rangi wielkich konfliktów światopoglądowych. Z jednej strony matka-babcia trwa w poczuciu, że jako bardziej doświadczona powinna być wysłuchana i uznana za ekspertkę, z drugiej córka-matka chce samodzielnie decydować o sposobie opieki nad swoim dzieckiem. Tu najważniejsze jest znów, aby uniknąć poczucia rywalizacji. Zamiast krytyki i tak bardzo irytujących „dobrych rad” córce potrzebne jest wsparcie. Zwykle sama prosi o pomoc, dając babci szansę na podzielenie się swoją wiedzą. Z drugiej strony ważne jest stawianie granic – stanowczo, ale łagodnie, bez kołaczących się z tyłu głowy myśli, że toczymy walkę i po raz kolejny musimy udowadniać, że damy sobie radę.

Nadopiekuńczość matki vs. roszczeniowość córki

Trzeba pamiętać, że relacja matka – córka to układ dwustronny. Odpowiadają za nią dwie dorosłe kobiety, nie tylko matka, a ciągłe odnoszenie się do zaszłości z dzieciństwa zdecydowanie nie poprawia relacji. Może wskazywać wręcz na problem z odseparowaniem się i wymagać przepracowania w terapii. Pamiętajmy, że każdy związek ewoluuje, zmienia się, tak jak my się zmieniamy, więc tkwienie w stałym punkcie w przeszłości pogarsza komunikację i odsuwa nas od siebie. Jak zaznacza Pająk-Kruszewska, wszystkie matki i wszystkie córki popełniają błędy, bo jest to nieuniknione. – Jeśli weźmiemy pod lupę sytuacje, które mają większy wpływ na rozwój dziecka i mogą zdarzyć się każdemu, wskazałabym przede wszystkim na to, że matki lubią uzależniać od siebie dzieci, niezależnie od płci. Nadopiekuńczość utrwala w dziecku schemat, że samo nie da sobie rady – stwierdza ekspertka. To poczucie zostaje często w dorosłych już kobietach. Z jednej strony może powodować chociażby lęk przed samodzielnym podejmowanie decyzji, z drugiej – rodzić podświadomą niechęć do matki, prowadzić do obwiniania jej za wszystko. – Na przeciwnym biegunie mamy całkowity brak zainteresowania swoją córką przez matkę – dopowiada terapeutka. – Największe błędy córek to roszczeniowość czy traktowanie matki jak wroga albo całkowite jej ignorowanie.

Sygnały ostrzegawcze

Kiedy nasze konflikty przestają być naturalne i typowe? Jak rozpoznać, że relacja staje się niezdrowa? – Powodem do zapalenia się przysłowiowej czerwonej lampki mogą być nadmierna kontrola ze strony matki czy wykorzystywanie do osiągnięcia celu szantażu emocjonalnego, złości czy obojętności. Bardziej oczywistym sygnałem może być też duże zdystansowanie się matki, jej niedostępność emocjonalna oraz fizyczna. Za niezdrową relację możemy uznać taką, w której dziecko jest traktowane jako obiekt spełniający oczekiwania matki, nierzadko wygórowane. Nadmierny krytycyzm wobec własnej córki stopniowo pozbawia ją zdolności do samorozwoju. Podobnie jak robienie z córki kozła ofiarnego, przypisywanie sobie przez matkę zasług dziecka, wzbudzanie w córce poczucia winy za wszelkie niepowodzenia czy problemy psychiczne matki, całkowite lekceważenie odczuć i pragnień dziecka. Z drugiej strony często spotykanym zachowaniem jest traktowanie własnej córki jako najlepszej przyjaciółki, co dla większości etapów rozwoju dziecka okazuje się niezdrowe, ponieważ kształtuje tzw. związek uwikłany. Córka nie potrafi wtedy stawiać właściwych granic w innych relacjach. Bardzo niebezpieczna jest także tzw. parentyfikacja, gdy córka ma za zadanie opiekować się swoją matką – wymienia Pająk-Kruszewska.

Z drugiej strony dorosłe córki mogą wciąż szukać w matce osoby, która przyjmie na siebie odpowiedzialność za ich życie. Kiedy żądanie pomocy spotka się z odmową, niedojrzała córka czuje się zdradzona i porzucona, reagując często nieadekwatnym gniewem. Nie zawsze udaje się uzdrowić takie relacje. – Niestety, choć to rozwiązanie ostateczne, czasem najlepsze jest całkowite zdystansowanie się od siebie matki i córki – stwierdza psychoterapeutka. – Zdarza się, że ich relacja jest bardzo toksyczna, a więź szkodliwa. W takich sytuacjach należy rozważyć skorzystanie z profesjonalnego wsparcia. Córki nie rezygnują szybko z relacji z matką. Najczęściej próbują wszelkich sposobów, by tę relację, nawet bardzo destrukcyjną, utrzymać. Gdy zawiodą wszelkie środki i działania nie przyniosą odpowiednich rezultatów, wtedy należy wycofać się z jakichkolwiek kontaktów.

Jak wrócić do siebie?

Zanim jednak zerwiemy stosunki, warto powalczyć o relację, jeśli – to bardzo istotne – zależy na niej obu stronom. Od czego zacząć? – Żeby naprawić nasz związek, trzeba być uważnym na drugą osobę, spróbować wysłuchać, czego jej brakuje w relacji, i zastanowić się, jak możemy to zmienić. Nie wszystko zadzieje się od razu, ale próbujmy małymi kroczkami. Warto też mówić o własnych potrzebach, o tym, czego same oczekujemy od drugiej osoby. Szczerość i otwartość to klucz do budowania poprawnych relacji z innymi. Najlepiej posługiwać się komunikatami „ja” („ja czuję…”) zamiast „ty” („ty nigdy…”, „ty jesteś…”), wyznaczać zdrowe granice i respektować je u drugiej osoby. W każdej kłótni próbować dojść do jakiegoś porozumienia albo zwyczajnie uznać, że obie macie odmienne zdanie, co nie zmienia faktu, że nadal łączy was bardzo silne przywiązanie – podpowiada Weronika Pająk-Kruszewska. Warto podjąć walkę o zdrową relację córka – matka, bo to jedna z najpiękniejszych więzi, jakie mamy szansę zbudować.

Dorota Nasiorowska-Wróblewska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Trudna relacja matki i córki. Jak zbudować zdrową więź?
Proszę czekać..
Zamknij